Na dobre i złe przeżyli ze sobą 65 lat!

2018-04-29 16:32:59(ost. akt: 2018-04-29 12:42:35)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Przed 65 laty przysięgali sobie miłość, wierność i że nie opuszczą się aż do śmierci. Obietnicy dotrzymują i właśnie obchodzili "żelazne gody". Choć przybyło im zmarszczek, to pogoda ducha i miłość wciąż emanuje z ich twarzy.
Zawarcie małżeństwa to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu człowieka. Złożona przysięga zobowiązuje do bycia ze sobą na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie.

Chociaż przeciwności w życiu bywa wiele: i tych rodzinnych i materialnych, a często i zdrowotnych. To wielkim darem od Boga i losu móc przeżyć wspólnie ze współmałżonkiem pół wieku. Naocznym tego dowodem są jubilaci, którzy 6 kwietnia świętowali swoje „Żelazne Gody”. Ceremonia miała uroczysty charakter. Nie zabrakło ciepłych słów oraz łez wzruszenia. Było to niezwykłe wydarzenie nie tylko dla Jubilatów, ale również dla ich rodzin. To 65 lat nieprzerwanego, harmonijnego pożycia małżeńskiego.

Żelazne gody to niezwykłe święto, obchodzone w naszej polskiej tradycji szczególnie uroczyście. Aby na nie zasłużyć trzeba wytrwać w jednym związku, w małżeństwie 65 lat, a więc przeszło 25 tysięcy nocy i dni. Wspólny czas to wspaniały wzór mądrego życia i przykład dla młodych ludzi, którzy instytucję małżeństwa postrzegają dziś inaczej. Teraz wielu boi się odpowiedzialności za drugiego człowieka. Młodzi niechętnie zawierają związki małżeńskie i zakładają rodziny. Przykład życia tych par pozwala zburzyć wszystkie obawy. Są oni dowodem tego, że wbrew wszelkim przeciwnościom losu, przysięgi małżeńskiej można dochować, że idąc przez życie we dwoje, wiernie dzieli się każdy sukces i radości, ale też każdy smutek i niepowodzenie.

Małżonkowie poznali się podczas wesela w Jerutach w 1952 roku i od razu się w sobie zakochali. Oboje byli drużbantami, więc całe wesele spędzili razem. Do białego rana tańczyli i rozmawiali... i już wtedy wiedzieli, że są sobie "pisani". Pan Henryk mieszkał w Jerutach a pani Zofia w Warszawie. Ponieważ dzieliła ich spora odległość pisali do siebie listy. Pan Henryk jednak zdecydował, że taka znajomość na odległość jest zbyt trudna i po kilku miesiącach znajomości pojechał do pani Zofii się oświadczyć. I tak 6 kwietnia 1953 roku w Kościele pod wezw. św. Andrzeja Boboli w Świętajnie złożyli małżeńską przysięgę. W gronie najbliższych ślubowali sobi miłość, wierność, uczciwość i to, że nie opuszczą się aż do śmierci.

- Pamiętam, że zły byłem, że poproszono mnie na drużbę - wspomina pan Henryk Wysoczarski. - W wiosce w tym samym czasie odbywało się bowiem wesele mojego kolegi, a ja musiałem jako świadek dbać o gości. Jednak jak tylko zobaczyłem Zosię, wiedziałem, że z tą kobietą chcę spędzić swoje życie. W dniu naszego ślubu padał deszcz i ludzie mówili, ze jakie oni będą mieli życie. A my już razem tyle lat na dobre i złe żyjemy - dodaje.
Młodzi małżonkowie zamieszkali w miejscowości Jeruty. Pan Henryk ukończył Szkołę Zawodową nr. 1 w Szczytnie a potem sam został w niej nauczycielem zawodowym. uczył młodych ludzi tokarstwa. Pani Zofia zaś zajęła się pracą na gospodarstwie. Na świecie pojawiła się szóstka dzieci: Wiesława, Ula, Joanna, Ryszard, Zbigniew i Bogdan. Bywało różnie, ale oni zawsze szli razem, nie poddając się trudnościom i razem dzieląc radości i smutki. Doczekali się 12 wnucząt i 9 prawnucząt. Są szczęśliwi, wwciąż w sobie zakochani i aktywni.

- Mąż to wspaniały człowiek - zapewnia pani Zofia. - Nigdy nie słyszałam od niego złego słowa... zawsze i wszędzie chodziliśmy razem i wspieraliśmy się w trudnych chwilach. Wychowaliśmy swoje dzieci na mądrych i dobrych ludzi. Jesteśmy z nich bardzo dumni - mówi uśmiechając się.

- Takiego człowieka mieć za męża, to i można przeżyć razem te 65 lat - śmieje się pan Henryk. - Moja małżonka nie chciała mieszkać na wsi, a jednak życie zweryfikowało plany. W Jerutach mieszkamy całe nasze wspolne życie. tu urodziły się nasze dzieci, tu przyjeżdżają z wnukami i prawnukami. To nasze miejsce na ziemi. Nawet człowiek się nie spodziewa, że tak szybko ten czas płynie - mówią małżonkowie.

W dniu tego pięknego Jubileuszu przybyła rodzina i bliscy, by razem z Państwem Zofią i Henrykiem świętować i złożyć im życzenia. Była msza w kościele, w którym małżonkowie złożyli przysięgę i oczywiście impreza dla wszystkih członków rodziny. Wzruszeni małżonkowie chętnie dzielili się swoimi wspomnieniami i własną receptą na „ponad pół wieku miłości".

Czy trudno być ze sobą tak długo? 65 lat... Jubilaci zgodnie twierdzą, że bardzo łatwo. Mają na to receptę.
— Trzeba czasem iść na kompromisy i być dla drugiego przyjacielem. I zawsze w małżeństwie musi być szacunek i miłość. Bez tego małżeństwo nie przetrwa trudnych chwil. I ważne, by umieć wybaczać — radzą małżonkowie.
Pary, które przez ponad pół wieku trwają w związku, wspierając się wzajemnie w dobrych i złych chwilach swojego życia, pokonując wszelkie trudności narzucone przez los są wzorem godnym naśladowania. Ten piękny jubileusz był także dla małżonków i ich rodzin okazją, aby zatrzymać się, pomyśleć i spojrzeć wstecz na to, co udało się osiągnąć i przeżyć.
Słowa św. Jana Pawła II mogą być puentą tych wspólnie przeżytych lat: „Miłość nie oznacza emocjonalnego przemijania, czy chwilowego oczarowania, ale wyraża wolę i odpowiedzialną decyzję związania się całkowicie „na dobre i na złe”. Jest darem samego siebie drugiemu człowiekowi”.

Z okazji tak pięknego Jubileuszu Redakcja Naszego Mazura pragnie złożyć Państwu najserdeczniejsze gratulacje oraz życzenia zdrowia, spokoju, rodzinnego ciepła, miłości bliskich oraz wszelkiej pomyślności na dalsze lata wspólnego życia!


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5