STO LAT TO ZA MAŁO!

2017-10-25 10:02:48(ost. akt: 2017-10-25 10:05:19)
stulatka

stulatka

Autor zdjęcia: joanna Karzyńska

Pani Konstancja Koziatek ze Spychowa pod Szczytnem niedawno skończyła 100 lat. Te wyjątkowe urodziny to był bardzo dobry czas do wspomnień. Nie obeszło się bez wzruszeń i silnych emocji, ale przede wszystkim radości z bycia razem.
Niecodzienną uroczystość dla 100-latki przygotowano w Urzędzie Gminy w Świętajnie. Był tort, szampan i tradycyjne życzenia "dwustu lat", które wyśpiewała jubilatce rodzina, wójt gminy Świętajno Alicja Kołakowska, sołtys Spychowa Ksymena Drężek-Klusek, kierownik USC Liliana Napiórkowska oraz przewodniczący Rady Gminy Świętajno Sławomir Grzegorczyk. Szanowna jubilatka otrzymała ogromne bukiety kwiatów, upominki i okolicznościowe listy gratulacyjne. Życzenia otrzymała też od metropolity warmińskiego ks. arcybiskupa Jerzego Górzyńskiego oraz premier Beaty Szydło.

Gdy pani Konstancja przyszła na świat, trwała I wojna światowa. Kiedy wchodziła w dorosłe życie, wybuchła druga. Jednak przetrwała. Jej długie życie miało blaski i cienie... Tak w wielkim skrócie wygląda historia Konstancji Koziatek, stulatki, która od kilkudziesięciu lat mieszka w Spychowie. Choć pani Konstancja przeżyła wiek, to sprawia wrażenie energicznej i zadowolonej z życia osoby. Ciągle lubi rozmawiać z innymi i często dowcipnie komentuje to, co ją w życiu spotyka. A jaka jest jej recepta na długowieczność? Uśmiech, pogoda ducha, zdrowe odżywianie i modlitwa.
Podczas spotkania najbliższej rodziny jubilatki, nie zabrakło wspomnieniowych opowieści. Bo życie pani Konstancji to skarbnica doświadczeń i przeżyć. Sto lat życia to nie tylko piękny wiek lecz historia długiego życia na przestrzeni dwóch wieków. Na twarzy Pani Konstancji podczas uroczystości często gościł uśmiech. Jubilatka emanowała wewnętrzną siłą. Cieszy się zresztą dobrą kondycją fizyczną i umysłową. — Bo dużo się modlę i kocha Boga, w nim moja pociecha i podpora życia — podkreśla. — To on jej mi tę moc, bym się mogła nacieszyć w swe święto wszystkimi.
Konstancja Koziatek z domu Laska urodziła się dnia 6 października 1917 r. w miejscowości Wydmusy pod Myszyńcem. Jest córką Jana i Franciszki z domu Filipczyk.
Dostojna jubilatka mieszka przy ulicy Myśliwskiej w Spychowie od 25 listopada 1946 roku. Pani Konstancja ukończyła szkołę podstawową. Pracowała jako woźna w Szkole Podstawowej w Spychowie, a później przez wiele lat na kolei jako dróżnik na trasie Świętajno – Ruciane-Nida. Do emerytury.
29 marca 1969 roku w Rozogach zawarła związek małżeński z Piotrem Koziatek. Małżonkowie przeżyli razem 24 lata w zgodzie, przyjaźni i miłości. Pan Piotr zmarł w Szczytnie dnia 31 sierpnia 1993 roku. Od tego czasu Pani Konstancja mieszka sama, bo własnych dzieci nie miała. Jednak kochała je i do drugiej klasy szkoły podstawowej wychowywała swoją chrześnicę Bogusławę Siennicką, wnuczkę swojej siostry.
W codziennych sprawach pomaga jej, mieszkający w Spychowie, kuzyn męża Stanisław Gołaś.
— Ja mam już tyle lat!?!... Nie wiem kiedy to zleciało? — powtarzała z niedowierzaniem w głosie jubilatka. — Pan Bóg czuwa nade mną i daje mi tak długie życie. Wiara, modlitwa i szacunek do drugiego człowieka, to w życiu najważniejsze wartości — dodaje.
— Jubileusz 100-lecia to uroczystość szczególna, bardzo podniosła i niezmiernie ważna dla samej Jubilatki, jak również dla całej naszej rodziny. Naszą kochaną ciocię otaczamy szczególną miłością, szacunkiem i uznaniem. Jesteśmy naprawdę dumni, szczęśliwi i zaszczyceni, że żyjesz wśród nas. Całym swoim pracowitym życiem zasłużyłaś sobie na szacunek i słowa serdecznego podziękowania. Długie lata pracy i troski o byt i pomyślność naszej rodziny wymagały od ciebie wielu wyrzeczeń i ogromnego trudu. Na pewno przez te lata przeżywałaś wiele chwil radości, ale również nie omijały Cię chwile smutku. Myślimy jednak, że chwil radości było naprawdę bardzo wiele, ponieważ radość z każdej chwili życia to recepta na długie życie — mówiła w imieniu całej rodziny chrześniaczka pani Konstancji Bogusława Siennicka.
Życzyła jubilatce zdrowia, sił i pogody ducha na nadchodzące lata. — To nasza skarbnica wiedzy. Ciocia jest niezwykła i bardzo przez nas kochana. Dla nas wszystkich to była bardzo wzruszająca chwila — zapewniali obecni.
Pani Konstancja doskonale pamięta dzieciństwo, młodość, lata wojen i dobre chwile spędzone z mężem. Historia ich życia i poznania jest bardzo ciekawa.
— Małżeństwem byliśmy tylko 24 lata, jednak przez ten czas nigdy się nie kłóciliśmy — wspomina jubilatka. — Mój mąż był bardzo dobrym, łagodnym i wierzącym człowiekiem. Przed wojną był zakonnikiem w Zgromadzeniu Braci Franciszkanów w Niepokalanowie. Tam przebywał ze Świętym Maksymilianem Marią Kolbe. Gdy przyszła wojna, św. Maksymilian powiedział im, że mają zdecydować, czy chcą zostać w Zgromadzeniu czy też wystąpić i wrócić do swoich domów. Piotr postanowił wrócić do domu, ale do końca życia wspominał Maksymiliana. Ten Człowiek miał zawsze szczególne miejsce w naszych sercach i w naszym domu — opowiada.
Pani Konstancji podczas wojny mieszkała w Wydmusach. Przechodził tamtędy front i trzeba było pomagać ludziom.
— Ciocia opowiadała mi jak przenosiła na plecach pana Stefana przez rzekę by go uratować — opowiada Bogusława Siennicka. — Ciocia została wytypowana również na roboty do Niemiec. Chcąc tego uniknąć, wędrowała nocami przez lasy do Długiego do pana Topy. To on pomógł jej i uchronił od wywiezienia. Z Długiego właśnie pochodził też Piotr, mąż cioci — dodaje.
Piotr Koziatek wstąpił do Zgromadzenia Braci Franciszkanów w Niepokalanowie wraz z dwoma innymi młodymi mężczyznami z Długiego (gmina Czarnia — powiat ostrołęcki). W czasie okupacji niemieckiej działalność klasztoru została zawieszona, pozostałych ok. 40 zakonników Niemcy aresztowali 19 września 1939. Pan Piotr postanowił wrócić do domu. Przez wiele nocy szedł w stronę swojej miejscowości, wydawało mu się, dobrze orientuje się w terenie. Niestety, okazało się, że zabłądził i dotarł do kwatery głównej Hiltera — Wilczego Szańca. Opatrzność nad nim czuwała, jeden ze stojących na warcie żołnierzy wskazał mu drogę i dał nawet trochę jedzenia.
Co ciekawe pan Piotr w Zgromadzeniu w Niepokalanowie miał numer 617, a św. Maksymilian Maria Kolbe w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, otrzymał numer 16670. Jak mówią jego bliscy, do końca życia utrzymywał kontakt z klasztorem w Niepokalanowie.
— Prowadziłem z wujkiem długie rozmowy. Był to żywy przekaz historyczny — wspomina Krzysztof Zyśk wnuczek siostry pani Konstancji. — Słuchałem z zapartym tchem tych opowieści o Maksymilianie Marii Kolbe i o Zenonie Żebrowskim, który przyszedł na świat we wsi Surowe koło Myszyńca. W roku 1927 brat Zenon prowadził budowę kaplicy i pierwszych baraków klasztoru w Niepokalanowie. Wujek wspominał ich obu do śmierci. To, co otrzymałem od wujka i cioci to fundament mojego życia. To wielka wartość, które od nich otrzymałem są w naszym życiu bardzo potrzebne i one ukształtowały mnie. To właśnie oni pokazali mi, że nie pieniądze są najważniejsze, że ważna jest miłość do ludzi, do przyrody, że nie można być nieprzyjaznym, że trzeba umieć wybaczać — opowiada wzruszony.
— Ciocia ciężko pracowała, ale zawsze była elegancka. Miała dużo cierpliwości i ciepła — mówią, jeden przez drugiego, jej najbliżsi. — Nie ma w niej zazdrości, nigdy nie lubiła plotkować, w domu zawsze było czysto. Przez wiele lat jeździła na Kurpie rowerem i zabierała nas ze sobą. Nasze pierwsze podróże koleją też odbywały się dzięki niej. Lubiliśmy spędzać z nią czas. Uczyła nas jak zachować się przy stole, jak prać na tarze, gotować — dodają.
Pani Konstancja trzyma się świetnie i cieszy się, że urodziny mogła spędzić w gronie bliskich i ważnych w jej życiu osób. Na podstawie jej życia można byłoby nakręcić ciekawy film. Dostojna jubilatka wciąż cieszy się dobrym zdrowiem, lubi rozmowy, odwiedziny rodziny i sąsiadów.
— Ludzie starsi, tak jak nasza kochana ciocia Konstancja, to tak naprawdę skarbnica wiedzy — zapewnia Krzysztof Zyśk. — Warto ich szanować i doceniać. Czerpiąc z ich wiedzy i doświadczenia jesteśmy w stanie żyć bardziej świadomie, a to prosta droga ku temu, by nasze życie stało się po prostu szczęśliwsze — dodaje.

Redakcja Naszego Mazura życzy Szanownej Jubilatce, aby kolejne lata jej życia upłynęły w zdrowiu i pomyślności.


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Kliknij

Podziel się informacją:

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5